Wszyscy, którym opowiadam, że byłam w Kalifornii wyobrażają sobie palmy, plaże, bikini i ciepłą pogodę. Przyznam, że sama tylko tak wyobrażałam sobie ten stan. A potem pojechałam do pracy (będzie o tym następny post) do północno-wschodniej Kalifornii i moje wyobrażenia zostały skonfrontowane z rzeczywistością. Jasne, są też plaże i ciepła pogoda, ale nie tam, na dalekiej północy, gdzie wieczorami bywa chłodno i czasem pada. Bikini raczej też musiałam zamienić na bluzę i adidasy, a plażę na szczyty górskie. Powiecie, że lipa. Pojechać do Kalifornii i marznąć. Nic bardziej mylnego! Po paru dniach, wiedziałam już, że za nic nie zamieniłabym to na żadne plaże. bikini, choć trochę słońca czasem by się przydało. Miejscowość, która znajduje się najbliżej, a jest troszkę lepiej usytuowana niż Downieville to Truckee. Niektórzy, którzy bardziej interesują się historią, mogą kojarzyć miejsce z tzw. Donner Party. W październiku 1846 roku, parę rodzin migrujących na zachód z Illinois zapuściło się w tamte rejony, wierząc, że jest to droga na skróty. I byłoby tak, gdyby trafili na lato. Jechali jednak zimą, a śniegi w tych regionach są bardziej upierdliwe niż te w Polsce. Spadł śnieg i zablokował wędrowców, tak, że nie mogli ani ruszyć naprzód, ani się wycofać. Wkrótce zapasy żywności się skończyły. Zostały zwierzęta hodowlane, które przywlekli ze sobą. Żeby przeżyć zabijali jednego woła za drugim. Lecz wkrótce zabrakło także zwierząt. Ludzie zaczęli pożerać samych siebie. Całą przygodę przeżyło czterdzieści siedem osób. Zdarzyło się to nad jeziorem, które wtedy nazywało się Truckee, a teraz nazywa się Donner.
Z takim pokładami śniegu, jest to centrum narciarstwa oraz snowboardu. Ale także latem jest co robić. Wspinaczka, kajaki, wędrówki górskie, rowery. Same Truckee też jest warte pozwiedzania. Dzieli się na dwie części - mieszkalną i turystyczną. Turystyczna to zaledwie jedna ulica, tętniąca życiem, szczególnie w czwartki. Na tak zwane Truckee Thursdays zjeżdżają się sprzedawcy z okolic i kupić można dosłownie wszystko. Zdrowe jedzenie z pobliskich farm, ubrania handmade zaprojektowane przez miejscowych artystów, deskorolki, rowery czy ceramikę. A po targu, już w okolicach wieczoru rozpoczyna się zabawa. Oprócz barów, pubów i restauracji są tu również małe urocze sklepiki z lodami z organicznych składników czy koktajlami. Przy okazji można zwiedzić muzeum kolei.
zdjęcie dzięki uprzejmości Marty
Pół godziny od Truckee znajduje się jezioro Tahoe. Ogromne jezioro, wokół pełno atrakcji. Wynająć można łódź, kajaki, deski (do paddle boardingu), ale można równie dobrze wyskoczyć z samolotu (koszt to $180). Każdy kraniec jeziora warty jest zobaczenia, ale jak dla mnie wygrywa jedna plaża (czyli jednak znalazłam plażę). Kamienista, ukryta, gdzie nie znajdziemy dużo ludzi, ale na pewno się zrelaksujemy. Niedaleko Incline Village, które jest małą miejscowością znajduje się Ukryta Plaża. Jeśli wpiszemy w google maps, to znajdziemy ją, ale i tak mało ludzi o niej wie. Auto trzeba zaparkować na uboczu drogi, przejść przez dość ruchomą jezdnię (pasów nie ma) i przez barierkę. Dalej szukamy schodów w dół i wygodnego miejsca, gdzie możemy się rozłożyć. Widoki są przepiękne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz