poniedziałek, 18 września 2017

najdziksze rodeo na zachodzie

Mało kto w Polsce słyszał o mieście w północnej Nevadzie, Reno. Nie ma tu za dużo turystów, bo wszyscy tłumem walą do odległego o 8 godzin jazdy Las Vegas. Dla mnie, jest to pierwsze miasto, które mnie wita w Stanach. Jest najbliżej miejsca, w którym pracuję, więc zdarza się, że gdy mam dzień wolny i chcę pobyć trochę w cywilizacji, jadę właśnie do Reno.

Zatrzymałam się w motelu 6. Przez miejscowych uważany za jeden z najgorszych, ale dwa ogromne łóżka, telewizor i własna łazienka to więcej niż potrzebuję. Złożyło się tak, że obok motelu znajduje się budynek oraz areny, gdzie odbywa się właśnie rodeo! Nigdy nie byłam, więc nie mogłam przepuścić takiej okazji. Spodziewałam się tłumu kowbojów i kowbojek, taniego piwa i zapachu bydła. Jakie było moje zdziwienie, gdy jedyne co zobaczyłam była garstka Amerykanów w brzydkich kapeluszach, zamiast piwa kiełbaski w cieście kukurydzianym na patyku (corn dog, niezbyt smaczne). Zapach nie zawiódł. Zostałam chwilę i wyszłam z mieszanymi uczuciami.

Gdy dotarłam do motelu, zaczęłam szukać trochę w internecie i bingo! Prawdziwe rodeo miało odbyć się za trzy tygodnie! Co więcej, reklamowane było jako "Najbogatsze, najdziksze rodeo na Zachodzie". Dolary na wstęp odłożyłam i czekałam z niecierpliwością.

Gdy przyjechałam, było tak jak powinno być - mnóstwo kowbojów, stoiska z hot dogami i piwem, a bydło było wyczuć już z parkingu. Wejście kosztuje od $20 wzwyż. Za taką cenę miejsca są tam, gdzie wszyscy przechodzą cały czas, ale nie przeszkadzało nam to cieszyć się widowiskiem.

Kowboje i kowbojki startowali w różnych konkurencjach - złapanie cielaka na lasso, utrzymanie się na koniu, zaganianie bydła, nawet najmłodsi kowboje mieli swoje zawody, w utrzymaniu się na grzbiecie owcy. Najważniejszą konkurencją jest jednak utrzymanie się na byku przez... 8 sekund, przez kowbojów określane jako najdłuższe osiem sekund w życiu. Upadki wyglądają (i są) brutalne.

Niespodzianką po koronacji króla i królowej kowbojów była możliwość osobistego poznania wszystkich zawodników. Pozbierałam autografy i obowiązkowo, zrobiłam sobie selfie z najprzystojniejszym kowbojem.


Nie wiem czy było to najdziksze rodeo na Zachodzie. Krążą plotki, że najlepsze jest to, organizowane w Las Vegas. Jest też odpowiednio droższe. To w Reno w zupełności spełniło moje oczekiwania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz