poniedziałek, 21 sierpnia 2017

jak ja się spakowałam...


Dokładnie! Na cztery miesiące w podręcznym? Jakim cudem?! Zawsze, gdy wyjeżdżam na dłużej niż miesiąc zabieram ze sobą masę rzeczy i plecak 80 litrowy, który razem ze wszystkim waży ponad 20 kilo. Ale za to mam wszystko. Jednego lata, gdy pracowałam w Hiszpanii jeszcze, miałam ze sobą nawet lampę do robienia paznokci. Po pewnym czasie, zaczęłam wozić ze sobą mniej rzeczy.

Tym razem, zapytałam siebie czy na pewno potrzebuję tego wszystkiego. Już zanim zarezerwowałam bilety, postanowiłam kupić dużo mniejszy plecak - przynajmniej o jedną trzecią. Całkiem przypadkiem, najtańsze bilety były kombinacją najtańszych linii lotniczych (Vueling oraz Norwegian) i za darmo mogłam zabrać ze sobą tylko 10 kilogramów bagażu podręcznego i jedną dodatkową rzecz. 

Nikt nie wierzył, że się zapakuję na cztery miesiące w bagaż podręczny. Ja chyba też nie. Ale zaczęłam robić listę. Odpadły wszystkie kosmetyki, oprócz paru, żeby wyglądać czasem jak człowiek. Szampony, mydła i odżywki też mają zagranicą. Prostownicę pożyczyłam taką, żeby była turystyczna. Mała pasta do zębów, szczoteczka składana i wszystko idealnie pasuje - i mnóstwo miejsca. 

Plecak zakupiłam w Decathlonie, o połowę mniejszy - tylko 40 litrów. Idealnie pomieścił trzy pary butów, wszystkie rzeczy (myk był taki, że większość rzeczy, które wzięłam ze sobą są stare i do wyrzucenia, bo na obozie zniszczą się jeszcze bardziej, a nową szafę zakupię tuż przed wyjazdem), wcześniej wspomniane kosmetyki oraz prostowanicę. Docisnęłam kosmetyczkę z lekami (polecam branie ze sobą leki przeciwbólowe zagranicę - hiszpańskie leki są drogie i średnio działają, a amerykańskie są bardzo mocne) i ręcznik, również z Decathlonu, zajmujący mało miejsca. Bieliznę zmieściłam, pakując w buty i w bidon, który przypięłam do plecaka. Dopięty również został hamak. Bluzy i jeansy już nie weszły. Nic nie szkodzi. Została jeszcze rzecz, którą mogę wziąć do ręki. Wybrałam poduszkę. A właściwie oszukaną trochę, bo poduszkę wyjęłam, a do poszewki wsadziłam poskładane bluzy i jeansy. Wszystko co chciałam to zabrałam.

Post piszę po paru tygodniach od wyjazdu i muszę przyznać, że nawet mam za dużo rzeczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz