poniedziałek, 8 maja 2017

motorem po katalonii, hiszpania

Tak z ciekawości, macie swoją listę rzeczy, które chcecie zrobić przed śmiercią? Ja oficjalnej nie mam, ale wszystko mam w głowie. I jedną z tych rzeczy właśnie udało mi się wykreślić. Była to wycieczka motorem, oczywiście jako plecaczek. Mam wyjątkowe szczęście, że przyszywany brat zdecydował się mnie zabrać (podobno nie byłam bardzo upierdliwa, ale nie wiem czy nie chciał być po prostu miły). Z Barcelony wyjechaliśmy autostradą na północ i jechaliśmy szybko. Bardzo szybko. Jak szybko boję się napisać, bo wiem, że moja ukochana mama czyta bloga i martwię się o jej zdrowie. Następnie już po miejskich drogach, więc było wolniej, ale zabawniej, bo było dużo zakrętów. Naszym celem było Cadaques, Cap de Creus, a pod koniec dnia udało nam się jeszcze dojechać do Figueras. 


Cadaques. Miejsce wypoczynkowe starszych Katalończyków. Piękna pogoda, słoneczna zatoka, dużo ludzi i późno otwierają kawiarnie. Ale domki i kościół wymalowane na biało są jak z hiszpańskiego snu. Prawdziwy klimat śródziemnomorski. Jest spokojnie, romantycznie i powolnie.


Powoli nie jedziemy my. Dalej na północ, tuż przy granicy z Francją. Cap de Creus. Jest to park naturalny z pięknymi widokami na wybrzeżu. Mały spacer, żeby wyprostować kości (nie wiedziałam, że tak boli tyłek na motorze!) i oczywiście się zgubiliśmy. Znaleźliśmy za to małą zatoczkę, gdzie urządziliśmy sjestę. Trochę głupio, bo nie wzięliśmy żadnego jedzenia, ani nawet wody. Udało nam się w końcu wyjść z labiryntu skał i mega głodni ruszyliśmy dalej.




Figueras. Tam zdecydowaliśmy się zjeść. Dużo, za cały dzień. Cokolwiek by nam zaserwowano, zjedlibyśmy z trzęsącymi się uszami. Obowiązkowy spacer po centrum, do słynnego muzeum Dali'ego. Wejść nie wchodziliśmy, bo trzeba dużo wcześniej rezerwować bilety. Budynek muzeum warto obejrzeć z zewnątrz. Dużo mniejszy niż na zdjęciach, ale i tak robi wrażenie. 


Po Figueras wsiadamy na motor i pędzimy z powrotem na Barcelonę. Już nie jedziemy tak szybko, bo jest korek. Ale moje pierwsze 350 kilometrów na motorze zrobione!

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz